W
połowie listopada 2006 nabyłem TS-120V. Wahałem się trochę, bo
decydowałem się na sprzęt uszkodzony. Odczyt cyfrowy startował
dopiero po 10 minutach nagrzewania. Znalazłem jednak schematy,
stwierdziłem,. że nie ma tam żadnych ekstrawagancji, więc na pewno
da się naprawić. Radio przysłano po paru dniach i stwierdziłem z
ulgą, że jest rzeczywiście w dobrym stanie, nawet bez zdrapań.
Okazało się, że odczyt nie działa, bo nie działa cały PLL!
Wędrowanie za ginącym sygnałem zaprowadziło do generatora nośnej,
który miał podejrzanie niską amplitudę. Tranzystor w
generatorze po prostu zdechł ze starości. Pierwszy lepszy BF ożywił
całe radio natychmiast. Dalszych niespodzianek już nie było.
przełączniki i potencjometry sprawne. Moc wyjściowa w normie.
Wiedząc
o złej sławie odbiornika postanowiłem zrobić porównanie z
posiadanym FT-7. Oba transiwery postawiłem obok siebie i podłączyłem
do tej samej anteny. Jak sprawdzać, to oczywiście wieczorem na
„siódemce”. Stwierdziłem, że odbiorniki są na tym
samym poziomie, to znaczy w obu słychać pobliskie stacje
radiofoniczne. Kenwood ma tę przewagę, że jest w nim filtr CW 500Hz
i IF SHIFT. Filtr SSB Kenwooda ma lepsze zbocza niż PP9, który
z konieczności mam w FT-7. Daje się zaobserwować lepiej rozwiązaną
regulację RF GAIN w TS-ie. Redukuje wzmocnienie proporcjonalnie do
położenia potencjometru. W FT-7 redukcja wzmocnienia jest wyraźna
dopiero na 20% skali. Odniosłem też wrażenie, że tor małej
częstotliwości jest w TS-ie lepiej ukształtowany częstotliwościowo.
Dzięki temu zrozumiałość przy odbiorze SSB jest jakby lepsza.
Luksusem
jest dla mnie regulacja mocy wyjściowej. Ruch gałką i już jestem
QRPP!
Na
zdjęcia widać nowy nabytek, wraz ze słuchawkami z tej samej epoki
ale z innej bajki - wyprodukowane w NRD. Obok rosyjski klucz
elektroniczny. Fajne
radio - do usłyszenia! Marcin
Świetliński, SP5JNW listopad
2006.